Iść czy nie iść? I dlaczego iść – czyli o dylematach pod drzwiami gabinetu terapeutycznego.

Osoby, które spotykam w moim gabinecie, często przyznają, że podjęcie decyzji o terapii nie było łatwe. Dlaczego?

1. Bardzo często – niestety WCIĄŻ – A co ludzie powiedzą???

Będą uważali, że jestem dziwna/y. Powiedzą, że sobie nie radzę.

Ok, może tak będzie. A może jednak nie?

Czy strach przed czymś, co jest niezależną od nas niewiadomą, powinien powstrzymywać nas przed wzięciem odpowiedzialności za siebie i własne wybory? Decyzja, która pomoże nam poukładać wewnętrzny bałagan, dowiedzieć się jak ważni jesteśmy i ile znaczymy, chyba warta jest takiego „ryzyka”, prawda?

A co najważniejsze: skoro nikt nie stygmatyzuje nas za pójście do lekarza z bólem brzucha to, czemu boimy się czyjejś opinii, gdy idziemy opowiedzieć komuś o bólu naszego wnętrza? Które zazwyczaj boli o wiele dłużej i mocniej.

2. Obawa przed tym, do czego będzie trzeba się przyznać.

Strach przed powrotem do trudnych wydarzeń, przed rozdrapywaniem starych ran, przed emocjami, które udało się jakoś zamieść po dywan, nie jest wcale niczym dziwnym. Terapia to sposób na poradzenie sobie z tym strachem. Bezpieczna relacja z terapeutą, który wraz z pacjentem analizuje przeszłość i pomaga ujrzeć nową perspektywę to sposób na oswojenie obaw. Na poukładanie ich na pólkach i pogodzenie się, że tam są – już zupełnie niegroźne.

3. Lęk przed zmianą.

Czyli coś, co towarzyszy nam często, w wielu codziennych sytuacjach. Jednak gdy myślimy o tym w kontekście terapii, pojawia się obawa, że nagle wydarzy się wielka rewolucja i zmieni nasz świat na taki, którego nie znamy. Tylko że terapia nie jest wciśnięciem guzika i nagłym stworzeniem nowego człowieka. To proces, w którym z pomocą terapeuty pacjent uświadamia sobie, czego tak naprawdę chce, jakie dotychczasowe schematy mu służą, a jakich chce się pozbyć. W trakcie poznawania i zmiany siebie robi wyłącznie to, na co sam się zdecyduje i przyzwyczaja się do tego, co nowe. Zawsze na własnych warunkach, bez kierownika czy doradcy – jedynie z towarzyszem, jakim będzie terapeuta.

Więc jeśli wciąż się obawiasz to może zrób mały krok?

Zdecyduj, że pójdziesz na jedno spotkanie. Przecież nikt nie musi o tym wiedzieć, a pięćdziesiąt minut rozmowy na pewno nie zmieni Twojego świata…

A może zmieni? Na lepsze?

Zapraszam – spotkajmy się, porozmawiajmy. Sprawdź moje terminy TUTAJ.

Autor: Monika Fijałkowska, Psycholog

Visited 30 times, 1 visit(s) today

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *